czwartek, 8 marca 2012

Rozdział 4

- Co się stało ,że nagle sobie o mnie przypomniałaś ?
-Moze innym tonem panno. Nie dzwonie żeby się kłócić potrzebujemy twojej pomocy
-O pomocy? A co Martynka nie dostał się do Harvardu , albo zaszła w ciąże i teraz potrzebujecie pomocy ? -spytałam pretensjonalnie
-Paulino Magdaleno nie czas na żarty Martyna miała wypadek
-O wypadek-przerwałam -A jak ja byłam w śpiączce to nawet nie chiało się pofatygować i przylecieć
- Mniejsza z tym musisz oddać dla niej krew
-Słucham ? Nic nie musze jestem pełnoletnia więc rozkazywać mi nie będziesz
-Posłuchaj ona ma małe szanse na przezycie przypomina ci ,że to twoja siostra i masz obowiącek oddać dla niej krew -powiedziała do telefonu mama - Musisz przylecieć do Londynu
- O do Londynu mówisz ?
- A co jakiś problem ?
- No taki ,że nawet przez 2 lata nie wiesz gdzie ja mieszkam
- To ty w Londynie mieszkasz to nawet lepiej za ile bedziesz?
- A kto powiedział ,że będę musiała do was przyjechać  musze się zastanowić
Wróciłam szybko do domu szczerze mówiąc jechałam jak pirat . Opowidziałam  chłopaką o rozmowie telefonicznej i oni sami mnie namawialni żebym oddała krew
-Ale wiecie jakbym nie miała takiej samej grupy krwi to nawet bym nie wiedziała że ona jest w szpitalu
-No tak ale to twoja siostra- powiedział Zayn
- Ona napewno by to zrobiła dla ciebie -dodał Liam
- A pozatym nie robisz tego dla mamy tylko dla martyny -podpowiedział Harry
-Musze sie nad tym zastanowić-powiedziałam-pojde do tego szpitla, ale nic nie obiecuje.
W tym momencie wstałam od stołu i poszłam do garażu. W aucie przedzwoniłam do taty, żeby powiedzaił mi mi gdzie leży Martyna
- W szpitalu św. Teresy-odpowiedział
Gdy jechałam do szpitala i wbiegłam po schodach na pierwsz pietro zobaczyłam moja mame ubraną w czarny stroj, włosy upiete w koka i w bardzo delikatnym makijazu. Rozmawiał z lekarzem;
-Ohh już jest nich pan sie szykuje do pobranie krwi i przeszczepu.
-Przeszczepu!-krzyknełam.
-No tak twoja mama mówiła,że się zgadzasz.-powtorzył lekarz
-Słucham. Może jeszcze mi powiecie , że to przeszczep serca?-powiedziałam z sarkazmem
-No tak matk nic nie mówiła?
-Nie,nie wspomniała!
Wtedy wtrąciła się mama.
-Oj kotku ona ma przed sobą całe życie a ty przeżyłaś już 25 lat...
-Słucham? Mam 20 lat, po za tym znajdżcie sobie innego dawce. Do widzenia!
Biegnąc przez korytarz wpadłam na dziewczynę, która miała Cole w puszce.Napój wylądował na naszych ubraniach

____________________________________________________________
Mamy nadzieje że się podoba Jakby były jakieś błędy piszcie PAULA i WERO :*

1 komentarz: